- Ale dlaczego? – zapytałem żałośnie i mimo całkowitego pogrążenia w żalu zauważyłem, że Pietras z trudem powstrzymuje odruch walenia głową w blat stołu. Zamiast tego przejechał dłonią po twarzy.
- Po prostu – powiedział spokojnie. – Skończyło się i koniec. Tak bywa. Przestań wreszcie tragizować. Weź wolne, poromansuj, zabaw się, zobaczysz, zaraz ci przejdzie.
Łatwo mu mówić, kiedy mnie się sypie parę lat życia. Sam skacze z kwiatka na kwiatek, nie ma pojęcia co mi się w środku dzieje.
-Nie masz pojęcia, co mi się w środku dzieje – westchnąłem i pociągnąłem kolejny łyk piwa. – Nie mam głowy do zabawy.
- To ciekawe, po co tu przyszliśmy – wzruszył ramionami. – O ile pamiętam, to był twój pomysł.
Faktycznie, od jakiegoś czasu natrętny łomot nie pozwalał mi w pełni skupić się na własnej rozpaczy. Zatopiony w rozmyślaniach jakoś nie zauważyłem, że od dawna siedzimy w knajpie. Nawet szklanka w dłoni nie dała mi do myślenia.
- Mój, ale głupi – jęknąłem znowu. – Chyba pójdę do domu.
Pietras stwierdził, że o tym właśnie mówi. Męczę się jak potępieniec, bez końca roztrząsam, co mogłem powiedzieć inaczej, a kiedy mniej się skrzywić, i że nie powinienem był wkładać ukochanej karolowej koszuli do prania razem ze ścierkami do naczyń, i że nie trzeba było bez końca mu wypominać, co powiedział o mojej matce trzy lata temu, i bez dręczyć, kiedy wreszcie kupimy samochód.
Skończyło się i cześć, stwierdził Pietras, i najwyższy czas wrócić do życia, zamiast wysyłać masowo jakieś beznadziejne esemesy.
- Nie wysyłam – zaprotestowałem bez przekonania.
- Akurat – prychnął Pietras. – Wysyłasz, tylko pewnie po nocach i w tajemnicy przed samym sobą.
Na takie dictum pozostało mi tylko maskujące dossanie się do szkła, w którym zresztą niewiele zostało, co było widać gołym okiem. Musiałem szybko coś wymyślić. Tymczasem Pietras wpadł w jakiś ciąg, bo wciąż mówił.
- Rozumiem, rozpacz, ale trochę przesadzasz. Nie mieszkacie razem od pół roku! I już nie zamieszkacie!!! Kiedy to wreszcie do ciebie dotrze?
"Pewnie nigdy", pomyślałem cichutko, na co on, nie wiedzieć czemu, potrząsnął przytakująco głową.
- Wiem, co by ci dobrze zrobiło – ciągnął bezlitośnie – i dlatego chciałem tu przyjść. Żebyś go wreszcie zobaczył z jakimś gachem, wpatrzonego w niego jak w święty obrazek mojej babci Genowefy. Może to cię obudzi. Albo żebyś poleciał na jakiegoś powalającego, nikomu nieznanego faceta...
W tym momencie zakrztusiłem się ostatnim łykiem piwa, bynajmniej nie dla odwrócenia uwagi: W progu lokalu u boku zabójczo przystojnego, nieznanego mi faceta, pojawił się Karol, klejący się do niego w sposób, który wykluczał więzy pokrewieństwa wszystkich stopni.
- No właśnie – powiedział Pietras i wreszcie się zamknął.
A ja się obudziłem.
Blondyn po drugiej stronie ławy przyglądał mi się badawczo.
nasze strony | QueerPopBlog | QueerComiXXX | SensOralia | Okroochy | Paproochy | KokoDeBiżu | Koosalagoop | QueerPop.pl
To jest wersja BETA tej strony, w ramach platformy alternatywnej dla portalu QUEERPOP.PL.
Blog PAPROOCHY jest wciąż uzupełniany o starsze treści, jednak wciąż większa część materiałów znajduje się pod pierwotnym adresem >>>
Blog PAPROOCHY jest wciąż uzupełniany o starsze treści, jednak wciąż większa część materiałów znajduje się pod pierwotnym adresem >>>
Odc. 2: Zimny prysznic
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
0 komentarze:
Prześlij komentarz